Miłość od pierwszego rozłożenia …
Mayerhofen, lipec 2011. Zanim stałem się miłośnikiem BMW jedyne co kojarzyło mi się z ta marka to E36. Jak większość z nas, niezbyt przychylnie wypowiadałem się na ten temat głównie, ze względu na zepsuty wizerunek tego samochodu przez wielu jego użytkowników. Kiedy dostrzegłem, ze na rynku są inne „3” zapragnąłem E30. Zauroczenie nie trwało zbyt długo, gdyż widziałem się już E46, najlepiej w 330i, o kombi nie wspominając. Pomimo, ze na rynku już od dłuższego czasu były „edziewiećdziesiątki” stwierdziłem, ze jeżeli ma być „3” to tylko E46. Obecna modele nie wzbudziły mojego entuzjazmu, niby były ładne ale brakowało im tego „czegoś”.
Planując wyjazd do Mayerhofen, cierpiąc jednocześnie na permanentny brak czasu w okresie letnim, wiedziałem, ze bez samolotu i wypożyczalni się nie obejdzie. Zarezerwowałem Z4. Kiedy odbierałem auto i okazało się, że zamiast Z4 jest 320d miałem mieszane uczucia. Całkowicie inne auto, inny segment … no ale przyjechać na zlot BCE Mercedesem to lekki wstyd.
Kiedy zobaczyłem samochód na parkingu, powoli i niestanowczo, zaczął się pojawiać wewnętrzny uśmiech. Minuta i jestem na zewnątrz. Dach do góry ! Trzeba przyznać, że mechanizm dachu spokojnie mógłby odegrać jedna z głównych ról w kolejnej części Transformersów. Wszystko działa niesamowicie, dzieli się na części i znika w bagażniku. Niestety równie szybko co dach znika przestrzeń bagażowa.
Trzeba trochę wysiłku aby przy złożonym dachu znaleźć miejsce na dwie walizki spełniające wymogi bagażu podręcznego. Ale kto by się tym przejmował! Przecież nie jedziemy pod namiot. Linia „trójki” została nieco odmłodzona po ostatnim lifcie, jednak nie pasuje już do nowej linii BMW i zapewne wielu z nas na następcę. Pomimo to auto przykuwa uwagę przechodniów i innych użytkowników samochodów.
Wnętrze samochodu. Jasna kremowa skóra, takie same wykładziny, podgrzewane i elektryczne fotele, automatyczna klimatyzacja. Czego można chcieć więcej? No może wentylacji foteli bo w 30’C ta niby fanaberia w cabrio staje się koniecznością.
Pozycja za kierownica jest bardzo wygodna. W pełni regulowane fotele oraz kolumna kierownicy pozwala zając optymalna pozycje do jazdy. Miejsca dla kierowcy jak i pasażera jest naprawdę dużo. Myślę, ze jest go tyle samo co w E39. Za przednimi fotelami znajduje się pełnowymiarowa kanapa. Nie wiem czy komukolwiek zaproponowałbym na niej podróż ale spokojnie możemy na niej położyć namiot, gdyby np. ktoś jednak wybierał się tym modelem na kamping. 200 km podróż z lotniska w Monachium była samą przyjemnością. Przy złożonym dachu nawet przy prędkości 160 czy 180 km na godzinę nie odczuwa się silnych podmuchów wiatru a hałas w samochodzie jest na tyle niski, ze spokojnie można rozmawiać lub słuchać radia.
Silnik i osiągi. Jako zdeklarowany przeciwnik silników turbodoładowanych a już tym bardziej diesli, dość sceptycznie podszedłem do dwulitrowej jednostki napędowej. Z wielkim smutkiem przyjmuje informacje, iż BMW odchodzi od sześciocylindrowych, rządowych silników na rzecz „czwórek” w różny i mnogi sposób doładowanych. Muszę jednak przyznać, ze silnik ten jest jak najbardziej wystarczający do tego auta. 184 KM zapewniają bardzo dobre osiągi. Przyspieszenie czy tez wyprzedzanie nie trwa wiecznie, automatyczna skrzynia reaguje dość szybko i każdy manewr na drodze nie przysparza dodatkowych i niepotrzebnych emocji. Wszystko oczywiście przy umiarkowanym zapotrzebowaniu na ON. Do przejechania 869 km, głownie to autostradach auto potrzebowało jedynie 47 litrów Co daje bardzo dobry wynik 6,8 l/100km. Jedyne co można zarzucić tej jednostce napędowej to niska moc na niskich obrotach. Przy alpejskich serpentynach chwilowo brakowało mocy przy ekonomicznych przełożeniu skrzyni. Przełączenie w tryb „sport” natychmiast rozwiązywało problem. Auto natychmiast stało się żwawsze i bez trudu pokonywało wszystkie wzniesienia. Może przyszłość należy do silników diesla, jednak musimy pamiętać, ze tam gdzie zaczyna się pasja tam kończy się zarówno ekonomia jak i ekologia.
Wypożyczone przeze mnie auto kosztuje ok. 55 tyś euro. Spytacie się czy jest warte tych pieniędzy? Powiem szczerze ze nie wiem ale wiem jedno ze było warte tych 280 euro które zapłaciłem.
Autor: Marcin Zawadzki