Test e87 120i
Pierwsze pytanie jakie przychodzi do głowy po zapoznaniu się z tym modelem brzmi: dla kogo ten samochód jest przeznaczony? Dla gospodyni domowej, która potrzebuje niewielkiego auta na zakupy i odwożenie dzieci do szkoły, czy może dla młodych ludzi, którzy gustują w niewielkich i szybkich samochodach z klasą? A może dla biznesmena, który potrzebuje samochodu dobrej marki? Nie ma chyba dobrej odpowiedzi na to pytanie. Przynajmniej w Polsce.
NADWOZIE
Podchodząc, już z daleka widzimy, że to prawdziwe BMW. Zwarta sylwetka nadwozia uprzedza to co poczujemy jadąc. Nadwozie zaprojektowane zostało tak, aby nie pozostawić wątpliwości że mamy do czynienia z samochodem szybkim i nietuzinkowym. Masywny i agresywny przód auta daje innym kierowcom wyraźnie do zrozumienia, że powinni ustąpić nam miejsca. Boczna linia sugeruje, że kiedy tylko naciśniemy pedał gazu wyrwiemy do przodu niczym startujący myśliwiec F16 (zwłaszcza jeśli poczekamy na zapowiadany 265-konny model 130i). Jedynie tył nowej „jedynki” jest jakby spokojniejszy od reszty – chyba po to aby uspokoić zszargane nerwy wyprzedzanych właśnie kierowców aut innych marek.
Sportowego charakteru przydają również lusterka zewnętrzne (asferyczne zarówno od strony kierowcy jak i pasażera) o opływowych kształtach oraz niewielka powierzchnia bocznych szyb i przetłoczenia biegnące wzdłuż całego boku samochodu.
Jednocześnie jasny kolor nadwozia sprawia wrażenie pewnej lekkości, która jest wskazana w tego typu i przy tej wielkości samochodzie.
Groźnie spoglądające oczy bi-ksenonowych reflektorów ukrytych pod wspólnym zwężającym się ku tyłowi kloszem, ogromna atrapa popularnie zwana nerką oraz potężny zderzak wyraźnie mówią, żeby nie lekceważyć tego niewielkiego auta klasy kompaktowej. Takie samo zadanie spełniają 17-calowe felgi ze stopów lekkich, po założeniu których w nadkolach nie pozostaje zbyt dużo wolnego miejsca.
Z punktu widzenia praktyczności niewątpliwym minusem jest brak listew ochronnych na drzwiach, które chroniłyby lakier naszego samochodu przed uszkodzeniem podczas wysiadania w ciasnym garażu. Ale kto kupujący BMW ma ciasny garaż? Hmmm…. ja. Czas chyba coś z tym zrobić. Jednak z estetycznego punktu widzenia brak tych czarnych, gumowych pasów ciągnących się wzdłuż całego boku auta jest tylko zaletą.
WNĘTRZE
Podświetlane klamki zewnętrzne oraz szeroko otwierające się drzwi ułatwiają zajęcie miejsca wewnątrz. Testowana przeze mnie „jedynka” miała bardzo bogate wyposażenie dodatkowe, które dało się zauważyć będąc dopiero wewnątrz: sportowe skórzane fotele z pełną regulacją (wysokości, długości siedziska, podparcia odcinka lędźwiowego, trzymania bocznego) zarówno dla kierowcy jak i pasażera, wielofunkcyjna kierownica pokryta skórą i regulowana w dwóch płaszczyznach, nawigacja satelitarna, podgrzewane siedzenia, tempomat, automatyczna klimatyzacja wraz z funkcją dogrzewania wnętrza samochodu podczas postoju z wyłączonym silnikiem, czujnik deszczu, automatycznie włączane światła mijania, radio z napędem DVD, szklany szyberdach, czujniki cofania. To tak na pierwszy rzut oka, nie wspominając o tym czego od razu nie widać, a co w trakcie jazdy uprzyjemnia nam życie czy też po prostu zapewnia większe bezpieczeństwo. Ale o tym za chwilę…
Siadamy w fotelu i po kilku minutach bez problemu znajdziemy odpowiednią kombinację nastawów tak aby czuć się komfortowo. Nad głową nawet dla osób wysokich powinno być dość miejsca. Na nogi również. Do tego stopnia, że maksymalne odsunięcie fotela kierowcy do tyłu spowodowało, iż przy wzroście 178 cm byłem w stanie dosięgnąć pedału sprzęgła. O wciśnięciu go choćby odrobinę nie było już mowy. Tu niestety ujawnia się mankament tego niewielkiego samochodu. W takim przypadku odległość między przednim fotelem a kanapą z tyłu wynosi ok. 5 (słownie: pięć) cm. Co to oznacza nietrudno sobie wyobrazić – nawet kilkuletnie dziecko będzie miało problemy żeby zmieścić nogi w takiej szparze. Jeśli jednak na przednich fotelach zasiądą osoby przeciętnego wzrostu, to z tyłu można posadzić dwie dorosłe osoby. Jednak nawet w takim przypadku powinny zostać spełnione dwa podstawowe warunki – osoba siedząca z tyłu nie może być zbyt wysoka, a trasa w którą jedziemy zbyt długa. Poza tym tylna kanapa w odróżnieniu od przednich foteli nie sprawia wrażenia zbyt wygodnej. Podsumowując – jest to raczej samochód dla dwojga. Na tył wpuszczamy znajomych za karę. Minus przednich foteli – podczas jazdy na nierównościach wyraźnie czuć było, że poruszają się. Jak sądzę jest to wada testowanego egzemplarza a nie całej serii, niemniej przy przebiegu 5 tysięcy kilometrów taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Niewielka sportowa kierownica dobrze leży w dłoniach. Przyciski służące do sterowania radiem, telefonem komórkowym oraz dwa inne programowalne przez użytkownika znajdują się niemal pod kciukami, więc nie ma problemu z ich prawidłowym użyciem. Dzięki skórzanemu wykończeniu nie ślizga się w dłoniach, co ma dosyć istotne znaczenie dla komfortu prowadzenia auta, zwłaszcza podczaj szybkiej jazdy.
Z nawigacji satelitarnej niestety nie dane mi było skorzystać – nie miałem map. Niemniej samochód w system GPS został wyposażony, co na pewno podczas podróży zagranicznych (ale powoli również i w Polsce) może się przydać.
Automatyczna klimatyzacja działa bez zarzutu. Szybko nagrzewa wnętrze; nie ma również problemów ze sterowaniem siły czy kierunku nadmuchu. Ciekawą rzeczą jest możliwość włączenia ogrzewania wnętrza samochodu podczas postoju z wyłączonym silnikiem, np. czekając na przejeździe kolejowym na przejazd pociągu. System korzysta z ciepła zgromadzonego w silniku, dzięki czemu nawet przez 15 minut po wyłączeniu silnika w środku może być bardzo ciepło.
Wycieraczki z czujnikiem deszczu nie są w dzisiejszych czasach czymś niezwykłym, niemniej w samochodach klasy kompaktowej zdarza się to rzadko. Zastrzeżeń do pracy czujnika nie ma, a czasami nawet miałem wrażenie, że wycieraczki usuwają wodę częściej niż tego wymaga sytuacja. Jedyny minus jaki zauważyłem w testowanym aucie to nie najlepiej zbierająca brud prawa wycieraczka. Ale być może któraś z osób wcześniej używających 120-tkę nie obchodziła się z „gumkami” jak należy…
Czujniki cofania działały prawidłowo. Dopóki nie wjechałem do mojego garażu. Wtedy zaczynały głupieć, co przejawiało się okrutnym piszczeniem, niemal krzykiem wzywającym mnie do natychmiastowego zaprzestania cofania, w momencie kiedy z każdego boku samochodu miałem jeszcze ok. 50 cm zapasu, a z tyłu ok. 1 m. Ale może to i lepiej, że ostrzegają za wcześnie niż za późno.
W wielu czasopismach można było natrafić na informacje dotyczące słabej jakości materiałów wykończeniowych. Ja byłbym jednak w tej kwestii ostrożniejszy – rzeczywiście materiały z jakich wykonano deskę rozdzielczą, boczki drzwi czy podsufitkę nie zachwycają, ale gorszej jakości materiały bez problemu można znaleźć w samochodach innych marek z klas wyższych niż „jedynka”. Co więcej należy pamiętać, że mamy do czynienia z samochodem klasy kompaktowej, więc mimo że „marka zobowiązuje” to chyba nie powinniśmy oczekiwać jakości materiałów jak w BMW serii 7, którego cena zaczyna się od 300.000 zł za najtańszą wersję z podstawowym wyposażeniem.
WRAŻENIA Z JAZDY
Po zajęciu miejsca za kierownicą do uruchomienia silnika używamy przycisku Start/Stop Engine. Każdy kto choć od czasu do czasu ma do czynienia z systemem Windows powinien czuć się jak w domu. Rozrusznik „kręci” za nas tak długo, aż silnik zaskoczy. Wtedy do wnętrza kabiny dobiega cichy, przyjemny pomruk silnika, choć do dźwięku sześciocylindrówki mu daleko.
Na temat wrażeń z jazdy mogę jednak powiedzieć niewiele. Pomimo, że w ciągu pięciu dni przejechałem tym samochodem 800 km zarówno w ruchu miejskim jak i w trasie, to warunki pogodowe były dalekie od sprzyjających. Kilkukrotne opady śniegu, gołoledź i jazda na letnich oponach powodowały, że mogłem dosyć dobrze zaobserwować zachowanie systemów bezpieczeństwa: CBC (Cornering Brake Control – system zapobiegający zarzucaniu tyłu pojazdu podczas hamowania w zakrętach), DTC (Dynamic Traction Control – układ dynamicznej kontroli trakcji), DSC (Dynamic Stability Control – układ dynamicznej kontroli stabilności), ABS, DBC (Dynamic Brake Control – układ wspomagający siłę hamowania). Samochód zachowywał się pewnie. Nawet wciskanie pedału gazu do oporu w zakręcie nie wywoływało nerwowych ruchów. Delikatny uślizg tylnej osi natychmiast powodował odpowiednią reakcję elektroniki – odcięcie mocy i przyhamowanie odpowiednich kół. Jeśli do tego dołożyłem minimalną kontrę kierownicą to nawet z pedałem gazu cały czas wciśniętym do podłogi nie miałem specjalnych wątpliwości gdzie pojadę. Niemniej wizja pogiętych felg czy uszkodzenia zawieszenia powodowały, że mimo świadomości dobrze działających systemów bezpieczeństwa zachowywałem się rozsądnie i nie wchodziłem w zakręty szybciej niż na to pozwalały warunki. Na wyłączenie systemów antypoślizgowych pozwoliłem sobie jedynie na dużym pustym placu. Frajdy było co niemiara, zwłaszcza że zalegający śnieg nie zmuszał do rozwijania dużych prędkości…
Szcześciostopniowa manualna skrzynia biegów działa pewnie i precyzyjnie. Jedynie włożenie trzeciego biegu nie zawsze było takie jak należy – czasem miałem wrażenie, że gdzieś na wejściu się „przycina”, że trzeba go nieco mocniej wepchnąć. Ale może to urok samochodu testowego…
Komfort jazdy bardzo dobry. Dopóki jedziemy po gładkim jak stół asfalcie. A tego u nas w kraju jak na lekarstwo – znacznie łatwiej znaleźć jakiś asfaltowy odcinek off-roadowy. Po wjechaniu na drogę o nawierzchni pozostawiającej nieco do życzenia oraz rozpędzeniu się do prędkości 120 km/h możemy od razu wybierać numer telefonu do naszego dentysty – plomby zaczynają wypadać. A wszystko to zasługa usztywnionego, sportowego zawieszenia oraz opon typu Run Flat, dzięki którym nawet po ich przebiciu możemy przejechać jeszcze 250 km, ale ich usztywnione boczne krawędzie nie sprzyjają poprawie komfortu. Pracownicy BMW Polska zapewniali mnie, że BMW serii 1 ze standardowym zawieszeniem zachowuje się zupełnie inaczej, a komfort jazdy poprawia się znacznie.
System iDrive w który wyposażony był nasz testowy egzemplarz (a dzięki któremu możemy obsługiwać systemy nawigacji, klimatyzacji, radio i kilka innych) nie sprawia żadnych problemów z obsługą. Po kilku minutach zabawy wiemy już gdzie szukać podstawowych informacji, a po kilku dniach na pewno nie ma wątpliwości gdzie czego szukać. Doktorat nie będzie potrzebny.
Radość z jazdy okupiona jest umiarkowanym zużyciem paliwa. 2-litrowy, 150-konny silnik naszego testowego samochodu, pochłaniał niecałe 8 litrów benzyny na 100 km w jeździe poza miastem i od 9,5 do 12,5 litra na 100 km w mieście. Czy można mniej? Można – w modelu 120d.
Jedna rzecz mnie natomiast zaskoczyła – nigdzie nie znalazłem wskaźnika temperatury silnika, ani żadnej kontrolki która informowałaby o przegrzaniu płynu chłodzącego. Lektura instrukcji obsługi też w tym zakresie nie przyniosła odpowiedzi. Czyżby firma BMW doszła do wniosku, że ten silnik nie ma prawa się przegrzać?
PODSUMOWANIE
Mimo niewielkich rozmiarów nie mamy wątpliwości, że to rasowe BMW. Agresywny wygląd i doskonałe właściwości jezdne zapewnią każdemu maksimum sloganowej „radości z jazdy”. Jak każdy samochód tak i ten ma wady, ale mimo to warto się nim zainteresować. Niestety w polskich realiach można się obawiać, czy BMW serii 1 będzie hitem jednego sezonu. Cena za podstawowy model w okolicach 100.000 zł i to bez klimatyzacji, radia, felg aluminiowych, czy ksenonów może się dla przeciętnego Kowalskiego stać barierą nie do pokonania. Głównie mentalnie, bo przecież samochód klasy kompaktowej można kupić już kilkadziesiąt tysięcy taniej. Tylko czy będzie równie dobry? Pocieszające jest to, że przednionapędowa konkurencja nie zawsze jest tańsza…